Poniżej prezentuję Wam niedokończony pierwszy rozdział mojej pierwszej książki, którą jednak na razie porzucam, bo zastanawiam się nad inną koncepcją. Mam nadzieję, że niebawem będę mógł Was poinformować o tym, że rozpocząłem pracę nad nową lekturą.
* * *
Wszystko zaczyna się od małego
Możesz nie wiedzieć, ale wszystko co teraz ukazuje się w twoim życiu, jest konsekwencją wychowania. To wszystko, co było nam wpajane podczas lat młodości zakorzeniło nam głęboko w podświadomość i jeżeli nie było dla nas odpowiednie, mogło wyrządzić spustoszenie i szkody w dalszym życiu. Wielki wpływ miało traktowanie nas przez innych, a przede wszystkim przez rodziców, którzy mieli największą „moc”, jeżeli chodzi o kształtowanie naszej psychiki i charakteru. W mniejszym stopniu rasa, religia, narodowość czy kultura, a także media. Te wszystkie czynniki sprawiły jednak, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
W wielu przypadkach nie możemy jednak zwalać całkowitej winy za to ‘co jest’ na innych. To, jak nas wychowali i ukształtowali, owszem, zależało od nich, ale to nie znaczy, że byli świadomi tego, że czynią nam coś złego. Nie mam na myśli tutaj na przykład notorycznego bicia, które samo w sobie jest zjawiskiem bardzo złym, ale inne formy destrukcyjne, jak – załóżmy - wmawianie za młodu „Jesteś do niczego”, „Z ciebie nic nie będzie” i tak dalej. Takie notoryczne wmawianie sprawiło, że nasza podświadomość przyjęła to za prawdę i zrealizowała na dalszym etapie naszego życia. Mogło to się objawić jako zaniżona samoocena, brak pewności siebie, czy różne schorzenia, jak na przykład trądzik. Nie mieliśmy jednak odpowiedniej świadomości, by uchronić się przed czyimiś sugestiami.
Pierwszym krokiem, żeby wszystko wróciło do ‘normy’ jest wybaczenie. Ci, którzy mieli na nas w dzieciństwie największy wpływ – nauczyciele, koledzy, księża, opiekunowie, rodzice, dziadkowie – mogli kształtować nas zupełnie nieświadomie, nie mając pojęcia o tym, że jakieś słowa przez nich wypowiadane, czy sposoby wychowania zapadły się w naszej podświadomości. Musimy to sobie uzmysłowić i nie czynić im z tego powodu wyrzutów.
Może się teraz zrodzić w twojej głowie pewna myśl – „Ok., jeżeli poniżano mnie w dzieciństwie, ale nie miałem pojęcia, że to miało wpływ na moje życie, to po co mam przebaczać? Nie czuję żadnej zgryzoty” albo „Jak to przeczytałem, mam wyrzuty do rodziny!”. Odpowiem Ci, że bardzo dobrze, że masz wyrzuty. A jak ich nie masz, to też jest dobrze. Podświadomość pamięta każdy moment twojego życia i każde zdarzenie, więc jeżeli teraz nie czujesz wyrzutów do swoich najbliższych, to są one i tak głęboko zakorzenione w twojej głowie i przebaczenie jest konieczne. Z kolei jak to czujesz, to nawet i lepiej. Po prostu będzie Ci łatwiej powiedzieć „Tak, wybaczam Wam, bo wiem, że czyniliście to nieświadomie”.
Uciekł w nałóg jedzenia
Przejmująca jest historia obecnie 33-letniego Davida Smitha, który ważył blisko 300 kilogramów. Amerykanin w bardzo młodym wieku był wykorzystywany seksualnie przez swojego kolegę, co znacząco odbiło się na jego psychice. Smith nie radził sobie z tą sytuacją i uciekł w nałóg jedzenia, który skończył się dla niego fatalnie. Przytył o kilkaset kilogramów i z szczupłego, przystojnego chłopaka zamienił się w nie radzącego sobie z normalnymi czynnościami grubasa. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu, woli walki i determinacji udało mu się jednak schudnąć i zacząć nowe, lepsze życie.
Ta niesamowita historia ma dwa przesłania. Pierwsze jest takie, że w dzieciństwie jesteśmy często bezbronni w stosunku do sugestii, a także zachowań innych i mimo woli musimy je akceptować. Natomiast drugie pokazuje nam, że z każdej sytuacji jest wyjście –nawet tej stosunkowo najgorszej - i nie można się poddawać.
Przebaczenie przynosi uzdrowienie
Głęboko zakorzenione w naszej podświadomości wszelkiego rodzaju urazy, krzywdy czy zgryzoty negatywnie wpływają na nasze życie. Ukazują się jako nieprzyjemne doświadczenia, czy przeróżne schorzenia, jak arytmia czy nadciśnienie. Aby dostąpić uzdrowienia, musimy przebaczyć. Zapewne wielu z Was żywi do kogoś urazy, pomimo upływu lat. To już najwyższy czas, by szczerze, z całego serca powiedzieć „Wybaczam”.
Jeżeli naprawdę chcesz przebaczyć i czujesz tego pragnienie, już jesteś na najlepszej drodze do celu. Szczerość jest tu jednak najważniejsza, bo nic nam po wybaczeniu, które jest „na pokaz” i tak naprawdę wbrew nam.
Jak przebaczyć?
Przebaczyć to znaczy życzyć danej osobie wszystkie najlepszego – szczęścia, harmonii, radości, dobrobytu, zdrowia i pomyślności. Tak więc właśnie postępuj, często powtarzając: „Wybaczam [tutaj wymień imię bądź nazwisko osoby]. Życzę mu/jej wszystkiego najlepszego, szczęścia, harmonii i dobrobytu. Przepełnia mnie zrozumienie i głęboki spokój. Miłuję teraz każdą istotę i wiem, że to też spotyka mnie”.
Powtarzaj te słowa z wiarą i ufnością, a wryją Ci się one w podświadomość i tym samym zblakną, aż w końcu całkowicie znikną twoje wyrzuty wobec kogoś.
Pamiętaj jednak, by nie postępować wbrew temu, co afirmujesz. Kiedy tylko najdzie Cię ochota, by myśleć o kimś źle, przypominaj sobie słowa powyższej modlitwy.
Czy już wybaczyłem?
Gdy myślisz o kimś dobrze i nie wzbudza się w Tobie sprzeciw, gdy szczerze i z całego serca odpuszczasz komuś winy, gdy słyszysz, że twojemu wcześniejszemu ‘wrogowi’ się powiodło i też się z tego cieszysz – to wszystko znaczy, że naprawdę wybaczyłeś.
Dlaczego wybaczenie jest tak ważne?
Nosząc w sobie takie emocji jak żal, wyrzuty czy nienawiść, sami sprowadzamy na siebie wszelkiego rodzaju niedostatek. Dlatego tak ważne jest to, by wybaczyć i wyzbyć się destrukcyjnych, zakorzenionych uczuć i myśli.