sobota, 21 stycznia 2012

Kiedy znajdziesz się na dole...

http://farm7.staticflickr.com/6221/6358006563_7793474bf9.jpg
By flickr.com
Chyba w życiu każdego jest tak, że miewa jakiś dół, podlejszy nastrój. Nawet Joe Vitale przyznał, że zdarza mu się gorszy dzień. Według mnie nie jest to nic nadzwyczajnego, grunt tylko, by sobie z tym poradzić.

Niekiedy trudno cieszyć się jest z wschodzącego słońca, ptaszków ćwierkających za oknem i innych "małych rzeczy". To zupełnie normalne, bo odczucie "bezsensowności wszystkiego" może się przydarzyć każdemu. Nieważne czy to  Jim Carrey, Cristiano Ronaldo czy Chuck Norris. Jestem przekonany, że każdy z nich - mimo swojego bogactwa i sławy - jest niekiedy zrezygnowany. Ten pierwszy miał nawet depresję, ale sobie z nią poradził, w wielkiej mierze dzięki Eckhartowi Tolle. 

W moim artykule z poprzedniego roku "Czy można nie mieć problemów?" pisałem, że owszem, można wieść szczęśliwe życie, a to wszystko dzięki postrzeganiu i filtrowaniu tych dobrych stron każdej sprawy. Takie podejście jest jak najbardziej dobre i warto się w tym szkolić, ale mimo to możemy doświadczyć jakiejś beznadziejności. Dlaczego tak się dzieje? Szczerze mówiąc - nie wiem, ale sam tego doświadczam. Kiedy nic się nie chce, kiedy czuję się zrezygnowany i umysłowo pokiereszowany, kiedy nic nie jest kolorowe. Najważniejsze jest jednak wtedy to, by się podnieść, zmobilizować i pozytywnie nakręcić.

Jak to można zrobić? Przede wszystkim trzeba sobie wbić do głowy pozytywne i prawdziwe kwestie, takie jak: naprawdę jesteś wyjątkowy, z każdej sytuacji można się wykaraskać, cierpliwość to cnota, a determinacja i wytrwałość zawsze popłaca. Następnie można poczytać artykuły, oglądnąć "Sekret" bądź jakiś inny film, poszukać pozytywnych cytatów, porozmawiać z kimś, napisać do autora - zrobić cokolwiek przyjemnego. I ruszyć z kopyta dalej, rozpisać plan i zaryzykować, "zaatakować" życie.

Chcę, żebyś wiedział, że to nic nadzwyczajnego, kiedy znajdziesz się na dole i dopadnie Cię melancholia. Grunt to się ogarnąć, odpocząć i wystartować z nowym powerem. W życiu naprawdę trzeba być odważnym i wytrwałym, by dojść do marzeń. A pozytywne myślenie na pewno sporo w tym pomoże.

A na koniec piosenka, która - przynajmniej mnie - zawsze stawia na nogi, dając nową nadzieję.

niedziela, 8 stycznia 2012

Nowy rok, nowe szanse

http://farm7.staticflickr.com/6220/6304495136_de89718245.jpg
By flickr.com
Aloha po długiej przerwie. Mam nadzieję, że od czasu ostatniego wpisu wiele zmieniło się w Waszym życiu w dobrą stronę, liczę, że udało Wam się zrealizować założone plany i ustanowić kolejne. Na nowy rok.

Tak właściwie to nie lubię tej całej otoczki towarzyszącej nadejściu nowego roku; prawdę mówiąc to dla mnie dzień jak co dzień. Właściwie niczym nie różni się od jakiejkolwiek innej chwili, w której można ułożyć sobie plan i wypisać przeróżne cele, które chcielibyśmy zrealizować.


Nie będę tutaj pisał o tym całym realizowaniu zamierzeń, bo - zwłaszcza w ostatnich dniach/tygodniach - jest to strasznie oklepany temat. Chciałbym tylko zaapelować, by nie bać się działać i słuchać głosu serca.

Osobiście skorzystałem z okazji i usiadłem sobie parę dni temu, by rozpisać to, co najbardziej chciałbym zrealizować w bieżącym roku. Pomyślałem, co najbardziej mnie pali, cieszy, wręcz podnieca. Napisałem dosłownie 4-5 głównych planów, które są ambitne, ale bardzo absorbujące. Ważne jest bowiem to, co my chcemy uczynić, a nie dlatego, że tak wypada czy tak robi ktoś inny. Jest to bardzo ważne, a niestety wiele osób o tym zapomina.

Dlaczego nowy rok jest akurat takim momentem, kiedy to wiele osób rozpisuje swoje postanowienia i analizuje to, co już miało miejsce? Bowiem jest to koniec pewnego etapu i rozpoczęcie czegoś nowego; często symbolicznie zaznacza się koniec i początek, taka symbolika pomaga nam samym zmobilizować się i uwierzyć, że to, co będzie, będzie dużo lepsze. I nie ma w tym nic złego.

W ramach postanowienia: Będzie więcej wpisów. To na pewno. Życzę optymizmu i zapraszam ponownie.