sobota, 29 stycznia 2011

Spełnianie pragnień

Wielu twierdzi, że prawo przyciągania w teorii jest dużo prostsze niż w praktyce. I poniekąd można się z tym zgodzić. Oglądając sobie film "Sekret" wszystko wydaje się proste; ot, wyobrażę sobie daną rzecz, poczuję radość i to do mnie trafi. W codziennym życiu wygląda to jednak nieco inaczej. Owszem, czas wizualizacji może nam sprawiać satysfakcję i szczęście, ale w ciągu dnia wracamy na stare, negatywne tory, dopada nas uczucie braku. A ono jest tutaj właśnie największą przeszkodą.

Pamiętam, gdy wizualizowałem sobie pewną sytuację przez długi czas, sprawiało mi to przyjemność. Trwało to długo, lecz efektów nie było widać. Nie niecierpliwiłem się jednak, ale o owym pragnieniu zapomniałem. Nie wizualizowałem, nie myślałem w ogóle o tej sytuacji, "zaprzestałem sekretowych praktyk". Minął tydzień i nagle sytuacja się ziściła, chociaż kompletnie o niej nie myślałem od tygodnia.

Dlaczego tak się stało? Próbowałem to wyjaśnić TUTAJ.

Ważne jest, aby wizualizować i żyć tą wizualizacją na co dzień, uznawać, że daną rzecz już mamy. Zachowujmy się tak, jak byśmy już to mieli, cieszmy się i radujmy, jak w chwili tego otrzymania. A wtedy to na pewno dostaniemy. To jest kwintesencja przyciągania.

Kiedy czegoś bardzo pragniemy, twierdzimy że "musimy to mieć" to wytwarzamy uczucie braku, które nie pchnie nas w kierunku spełnienia pragnienia. Proces kreacji ma sprawiać przyjemność, myślenie, mówienie o pragnieniu ma sprawiać przyjemność, a nie wyzwalać świadomość jego braku.

Bardzo dobrze wyjaśnia to filmik Abrahama. Zobacz:

Podobnie sytuacja ma się z afirmacjami. Nie afirmuj "Chcę mieć dużo pieniędzy", bo właśnie dlatego, że "chcesz", doświadczysz więcej sytuacji "chcenia". Mów: "Mam dużo pieniędzy". Zauważasz różnicę?

Bądź szczęśliwy, a otrzymasz więcej szczęścia, bądź dobry dla innych, a inni będą dobrzy dla Ciebie, czuj się zdrowym, a takim się staniesz. Kochaj, a spłynie do Ciebie więcej miłości. To tworzymy, co robimy.

Zachowywanie się, jak gdybyśmy już coś posiadali, wyklucza uczucie zwątpienia, które hamuje przyciąganie. Kiedy już coś posiadam i się z tego cieszę, to czy martwię się, że to może do mnie nie przyjść? Nie, bo przecież już to mam!

Umysł nie rozróżnia tego, co sobie wizualizujemy, od rzeczywistości.  Jeżeli uznasz więc własną wizję za prawdę, ziści się to w twoim życiu.

wtorek, 25 stycznia 2011

Zaakceptuj siebie!

By flickr.com
Zaakceptowanie siebie, a zwłaszcza swojego wyglądu, to ogromny problem w dzisiejszych czasach. I to nie tylko młodych ludzi. Trzeba go jednak jak najszybciej przezwyciężyć, bo ma on swoje konsekwencje w negatywnych myślach i zachowaniach.

Jeżeli chcesz wieść dobre, pełne, harmonijne życie, musisz pokochać siebie. I to w całej okazałości. Pokochaj swoje uszy, włosy, twarz, cerę, ciało, znamiona. Zaakceptuj wszystkie niedoskonałości. Każdy człowiek znalazł się tutaj, na ziemi, by spędzić dany mu czas jak najlepiej. Joseph Murphy mawiał "Bieda jest grzechem" i miał w tej kwestii rację. Twoim odgórnym przeznaczeniem jest żyć w dobrobycie!

Jesteś jedyny na świecie. Nigdzie nie ma takiej osoby jak Ty czy jak ja. Wszyscy jesteśmy inni z wyglądu i charakteru, ale łączy nas zarazem moc Bożego ładu.

Każdy jest piękny, ale trzeba to piękno dostrzec. Dostrzec to piękno w sobie i wyciągnąć je na powierzchnię. A posiada je każdy. Psychosomatyka dowodzi wpływu czynników psychicznych na nasze zdrowie fizyczne. Jeżeli negatywne emocje i myśli wywołują u nas różne schorzenia i choroby, to te pozytywne dają nam zdrowie, piękne ciało i energię. Zwróć się więc ku swemu wnętrzu; pielęgnuj w swoim umyśle wyobrażenie siebie jako usposobienia piękna, rzuć się w nurt pozytywnego myślenia, a odżyje twoje ciało.

Mawiano, że "Bóg prowadzi salon piękności". Oznacza to, że jeżeli zwrócimy się ku Bogu/Wyższej Mocy/Wszechświatowi, afirmując czyste, piękne, zdrowe ciało i uwierzymy w jego moc, to też spełnią się nasze wyobrażenia. Żyj wewnętrznym pięknem, a wszystko co na zewnątrz, również się takie stanie.

Nie sposób być kochanym, jeżeli nie kocha się samego siebie. Nie sposób kroczyć w pełni przez życie, odrzucając siebie. "Jesteś jedyną osobą na świecie, która może wykorzystać Twój potencjał." - Zig Ziglar.

Głęboka przemiana nastawienia do siebie, miała miejsce w moim życiu. Nie akceptowałem siebie, swojego wyglądu, czułem się jak dziwak. Kryłem się, zasłaniając twarz. Co za tym idzie byłem bardzo nieśmiały, a moje kontakty z innymi ludźmi były bardzo ograniczone. Miewałem z tego powodu depresje, wykryłem u siebie fobię społeczną. Głupie pójście do sklepu stanowiło nie lada problem. Byłem uwięziony w dole rozpaczy i marazmu. Myślałem, że będę w tym tkwił już do końca, rozważałem najgorsze scenariusze. Sytuacja jednak uległa zmianie, gdy zainteresowałem się duchowością. Zacząłem myśleć pozytywnie, czytałem kolejne lektury, zdobywałem wiedzę, która utwierdzała mnie w przekonaniu, że wnętrze jest najpiękniejsze. Zacząłem kreować własną rzeczywistość, gdzie nie było miejsca na smutki, depresje i kompleksy. Idąc tym nurtem zmiany nastawienia na pozytywne, zmieniłem też nastawienie do siebie. I to nie był konkretny moment, ale kolejny moment ewolucji w moim życiu.

"Nauka dowiodła, że w ciągu 11 miesięcy organizm ludzki całkowicie się odnawia. Z fizycznego punktu widzenia masz zatem najwyżej 11 miesięcy. Kiedy więc lękliwymi, gniewnymi, zazdrosnymi i wrogimi myślami zaczepiasz zaszczepiasz wciąż odradzającemu się ciału ujemne tendencje, jesteś sam sobie winien" - Joseph Murphy.

Nieraz ludzie mnie pytają, jak wyzbyłem się nieśmiałości. Bardzo trudno odpowiedzieć mi na to pytanie, bo to była droga. Droga od poznania duchowości do przejścia na pozytywne, optymistyczne drogi. Ciesz się życiem i każdym jego wymiarem, a zaczniesz cieszyć się i sobą. I wcale nie musisz być drugim Bradem Pittem, bo choć dzielą mnie od niego lata świetlne to zaakceptowałem siebie w stu procentach.

Stań przed lustrem i powiedz "Kocham Cię!"; patrz na siebie i się doceń, poczuj wdzięczność za swoje życie, za bycie. Zobacz swoje dobre strony, zobacz swoje piękno! Afirmuj:  Cieszę się ze swojego jestestwa; mam pełne prawo do życia. Utrzymuję stałą wizję swojego piękna, szczęścia i zdrowia. Kocham siebie takim, jakim jestem.

Zmień swoje nastawienie do siebie, a wszechświat zmieni swoje nastawienie do Ciebie. Wszystko zaczyna się od miłości i wszystko się jej ugnie.
"Jesteś dzieckiem życia bez granic; jesteś dzieckiem wieczności. Ty właśnie jesteś cudem stworzenia.".

niedziela, 23 stycznia 2011

Uwaga na słówka

By flickr.com
Wraz z coraz większym zagłębianiem się w tematy duchowości czy pozytywnego myślenia, często zmieniamy swój pogląd na świat. I to o 180 stopni. Niestety mimo to niewykluczone, że zostaną nam stare nawyki.

W tym konkretnym przypadku mam na myśli negatywne formułki, typu "To i tak mi się nie uda", "Jestem do niczego" albo "Zapowiada się fatalny dzień". To dotyczy również krytykowania (niekonstruktywnego) czy obrażania innych. Pamiętaj, by tego unikać. Wydaje się, że to tylko niewinne słowa, ale mają potężną moc i mogą nam zapaść w podświadomość. Jeżeli faktycznie trudno będzie coś Ci zrobić, to i tak powiedz sobie "Wierzę, że mi się uda!".

Zmieniając nawyk z negatywnego na pozytywny sprawisz, że będziesz karmił swój umysł tylko dobrymi słowami i myślami, a to z kolei przyniesie Ci korzyści w życiu. Kończ dzień ze spokojem, rozpoczynaj z uśmiechem na ustach. Bądź miły dla innych, a inni będą mili dla Ciebie. Bądź optymistycznie nastawiony do świata, a on będzie optymistycznie nastawiony do Ciebie. I pamiętaj - uważaj na te niepozorne słówka, bo one do Ciebie wracają.

Zmiany, zmiany, zmiany

Jak zapewne zauważyliście, na blogu doszło do wielu zmian. Zwłaszcza jeżeli chodzi o stronę graficzną. Podoba się? Mam nadzieję! Liczę na Wasze opinie.

Pozdrawiam gorąco

sobota, 22 stycznia 2011

Podsumowanie ankiety

Kolejna ankieta za nami. Ta była rekordowa, bo oddaliście aż 22 głosy. Dzięki!

Pytałem, czy wierzycie w Boga; oto odpowiedzi:

Tak 23%
Tak, jednak definiuję go na swój sposób 64%
Trudno powiedzieć 1%
Nie 2%

Jak widać, w większości wierzycie w jakąś większą Moc. Ważne jednak, by z tej wiary korzystać, a dokładniej korzystać z Boga/Nieskończonej Inteligencji/Wyższej Jaźni - ta moc jest naprawdę dla nas dostępna.

Dziękuję za oddane głosy, dzięki temu mogłem poznać kwestie waszej wiary. Jednocześnie zapraszam do głosowania w kolejnej ankiecie

piątek, 21 stycznia 2011

Aktywność

Witam Was serdecznie,
w ostatnim czasie trochę mniej pisałem na blogu, bo miałem dosyć dużo spraw do uporządkowania. Wszystko jednak wraca do normy i postaram się pisać regularnie.

Pozdrawiam i zapraszam!

środa, 19 stycznia 2011

Wiara największą mocą

By flickr.com
Co jest największą duchową mocą? Wizualizacje? Emocje? Afirmacje? Odpowiedź brzmi: Nie. Największą moc ma nasza wiara!

Już od setek lat ludzie wiedzą, jak wielkie rzeczy może zdziałać wiara. Wiedział to już Jezus i inni nauczyciele duchowi w tamtym czasie. Wystarczy zajrzeć do Biblii, by się o tym przekonać: Według wiary waszej niechaj się wam stanie (Mt. 9,29),  Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21, 22). To tylko wybrane przykłady z ich ogromnej ilości, które znajdziecie w Biblii, która jest swego rodzaju duchowym przewodnikiem.

Nieważne jednak, jakiego jesteś wyznania czy gdzie mieszkasz; wiara działa dla każdego człowieka dokładnie tak samo. Jest to swego rodzaju umysłowe prawo, czego dobrym przykładem może być efekt placebo. Jesteś w stanie wyleczyć się z każdej choroby - wystarczy, że po prostu w to ślepo uwierzysz. Dlaczego podczas pielgrzymek czy przedziwnych afrykańskich rytuałów dokonywały się cudowne ozdrowienia? Są to Boskie miejsca i sposoby? Bynajmniej. Ludzie, którzy cierpieli jakąś dolegliwość, mieli po prostu niezachwianą, ogromną wiarę, że ta dana metoda czy miejsce ich uzdrowi. Uwalniali w sobie, poprzez wiarę, Nieskończoną Moc, Wyższą Siłę  - czy jakkolwiek to nazwiemy - który leczyła ich całkowicie.

Łatwo sobie zatem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego - na przykład - w piątek trzynastego ludziom przydarzają się różne wypadki. Wierzą po prostu, że jest to pechowy dzień, a to sprowadza na nich nieszczęśliwe zdarzenia. Tak samo dzieję się z innymi zabobonami  i irracjonalnymi przekonaniami.

Znam wielu ludzi, którzy sądzą, że do niczego się nie nadają. Twierdzą, że na niewiele ich stać, mają trudne życie i spotykają ich same problemy. Jest to oczywiście prawda, wiodą takie bezbarwne życie, bo dają temu wiarę - myślą o tym, jacy to są beznadziejni, ściągając na siebie kolejne negatywne sytuacje i zdarzenia, a nawet choroby. Dopóki nie zmienią sposobu myślenia i nie uwierzą, że są stworzeni do zwycięstwa i czekają na nich same obfitości, dopóty będą wiedli marny żywot.

Wiara jest więc największą duchową mocą. Wizualizacje czy afirmacje są, owszem, bardzo przydatnymi narzędziami w kreowaniu naszej pięknej rzeczywistości, ale gdy nie damy wiary temu, co sobie wyobrażamy czy wmawiamy, to też nas nie spotka. W tym właśnie kryje się głęboka prawda słów:  Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie.

wtorek, 18 stycznia 2011

Poczuj się dobrze... Teraz!

Kolejny piękny, inspirujący filmik. Niesie w sobie przesłanie i wyjaśnia działanie naszego umysłu oraz... pozwala poczuć się dobrze w tym momencie :)


Takich przesłań nigdy za wiele. Pamiętaj - jest tylko teraźniejszość!

sobota, 15 stycznia 2011

Działaj!

By flickr.com
Działanie, działanie... ono jest tak naprawdę najważniejsze. Można gromadzić ogromne nakłady wiedzy, czytać kolejne książki i artykuły, ale najważniejsze jest działanie. Bo właśnie działaniem można nazwać wizualizację czy afirmację. Wykorzystaj wiedzę, wiedz, że posiadasz moc i jesteś zdolny do wszystkiego!

Nie odkładaj niczego na później. Zapewne często zdarzyło Ci się, że mówiłeś "zrobię to za dwadzieścia minut" podczas gdy czas leciał, a Tobie jeszcze bardziej nie chciało się robić danej rzeczy. W końcu odłożyłeś to na następny dzień, aż ten "dzień" przeobraził się w tygodnie, jak nie miesiące. A sprawa leżała nietknięta.

Przed działaniem często zatrzymuje nas lęk i strach. Ile to razy zdarzyło się, że miałeś jakąś szansę, ale nawet nie próbowałeś jej wykorzystać, bo paraliżował Cię strach? Najczęściej tyczy się to niwy relacji ludzkich; boimy się kogoś poznać, zagadać, bo daje o sobie znać niepewność. Zastanawiamy się, jak ta osoba nas przyjmie, czy się spodobamy, czy uda nam się nawiązać dalszy kontakt. Tak się zastanawiamy przez kolejne dni, a okazje ulatują, my staczamy się jeszcze bardziej w dół strachu przed porażką i w końcu osiadamy na mieliźnie.

"Co powiedzą inni?" - ileż razy takie kłamliwe stwierdzenie nas blokowało? Zapewne wystarczająco dużo, by coś zmienić! Nieważne, co ktoś powie, nieważne, że ktoś nas obgada nas czy zacznie się śmiać. Tak postępujący ludzie mają problemy z samymi sobą i poprzez takie zachowanie próbują się dowartościować. Pamiętaj: Nie myśl, co powiedzą inni, tylko rób to, co dyktuje Ci serce. Sam kreujesz swoją rzeczywistość, więc nie musisz zwracać na nikogo uwagi. I nie mam tutaj na myśli egoizmu, ale po prostu zdrowy rozsądek.

Nie bój się swoich marzeń. Masz - przykładowo - pomysł na dobrą książkę i zamierzasz spróbować coś napisać? To po prostu zrób to, usiądź i pisz! Znam człowieka, który cały czas przekonywał, że zacznie czytać artykuły na temat duchowości. Przekładał to jednak z kolejnego dnia na następny i w końcu nadal tkwi w tym samym miejscu! Nie muszę chyba pisać, jak dużo stracił; wnętrze ma bowiem ogromne znaczenie.

Masz ochotę poznać daną osobę? Wydaje Ci się, że może to być wartościowy człowiek, który ma podobne zainteresowania do twoich? To po prostu ją poznaj; podejdź i zagadaj, napisz, zrób chociaż jeden, pierwszy (często najtrudniejszy) krok, a sprawa potoczy się z górki. Pamiętaj jednak, by nic nie przekładać, TERAZ jest najlepszy moment na działanie.

Napisałem kiedyś: "Każda zmiana w naszym życiu, zwłaszcza ta stosunkowo większa budzi lęk i zakłopotanie. Boimy się poznawać/doświadczać nowych rzeczy, jesteśmy przyzwyczajeni do starych, oklepanych doświadczeń. Trzeba sobie uzmysłowić, że nasz lęk i negatywne myśli są nieracjonalne. Gdy idziesz w nocy ulicą, budzi się w Tobie lęk, ale gdy jest dzień, zachowujesz spokój - wszystko przez umysł. Tak samo jest z różnymi nowymi sprawami w naszym życiu - zmianą szkoły, nową pracą, nowym miejscem zamieszkania i tak dalej." Bardzo podobnie sprawa ma się z działaniem, boimy się coś zrobić, martwimy na zapas, paraliżuje nas strach przed porażką, podczas gdy czynność, którą chcemy wykonać okazuje się wcale nie jest tak przerażająca, ba, z poczynienia danych kroków do realizacji celu może wystąpić wiele dobrodziejstw. Może ta rzecz, którą zrobisz zmieni twoje życie - będziesz szczęśliwym człowiekiem, żyjącym w luksusach?

Szczęściu trzeba dopomóc; owszem, wizualizacja i afirmacje to ogromna siła, ale gdy te wszystkie dobre dla nas wizje 'wzmocnimy' działaniem, to efekt będzie dla nas powalający! 
Kiedy zrodzi się w Twojej głowie pomysł, to zrealizuj go, a nie czekaj, aż zrobi to za Ciebie ktoś inny.
Rozgraniczam jednak 'działanie' od 'harowania'. Nie chodzi mi o to, by w pocie czoła pracować, od dnia do nocy, by wieść dobre życie (najłatwiejsza droga jest zawsze najlepsza), ale wdrażać pomysły, które zrodzą się nam w głowie; iść za głosem wnętrza i nie bać się nowych przedsięwzięć - to jest właśnie działanie.

Przełam swoje negatywne nawyki. Być może jesteś specem od przekładanie spraw na później - natychmiast to zmień. Wyznacz sobie na początku jakieś drobne zadania i rusz do pracy; gdy tylko musisz coś zrobić, to ZRÓB TO TERAZ, bez odkładania. (Nie czekaj. Pora nigdy nie będzie idealna - Napoleon Hill). Podczas gdy będziesz tak postępował, to wykształci się w Tobie nowy nawyk - nawyk działania. 
Poddający się – nigdy nie wygrywa, a wygrywający – nigdy się nie poddaje.
                                                                                                                   Napoleon Hill

Nie bój się działać, nie bój się wykorzystywać swych szans. Nie obawiaj się porażki, bo to, czego najbardziej się obawiasz, przyjdzie do Ciebie. Zrób to, co chcesz zrobić, nie stój bezczynnie. Poczyń chociaż pierwszy krok, a później wszystko pójdzie z górki. Rozwijaj się, spraw by twoje życie nabrało kolorów, realizuj swoje pasje, poznawaj nowych ludzi, po prostu działaj i żyj najpełniej, jak się da!

piątek, 14 stycznia 2011

O co chodzi z tym przyciąganiem?

Tytułowe pytanie może sobie zadać każdy, kto praktykuje Prawo Przyciągania i dochodzi do wniosku, że gdy "odpuszcza", czyli zapomina o swoim pragnieniu czy zaniechuje sekretowych praktyk, odnosi efekt, który chciał osiągnąć, podczas gdy wcześniej nic takiego nie miało miejsca. O co w tym tak naprawdę chodzi? Czy tak zwane "porzucenie pragnienia" jest dobre, czy to w ogóle coś pomaga? Istnieją różne teorie. Jedni twierdzą, że mamy nadal trwać, wizualizować i pragnąć, drudzy natomiast, że podczas chwil 'wytchnienia' mają efekty, taka też 'rezygnacja' oznacza, że 'zamówienie zostało przyjęte'. Sam miałem sytuację, gdy nie wizualizowałem około dwóch tygodni, a nagle moje pragnienie się spełniło, a była to rzecz naprawdę mało prawdopodobna.

Postanowiłem rozwiać wątpliwości, więc o opinię spytałem człowieka, który o Prawie Przyciągania wie dużo, czyli Tomasza Jaworskiego, administratora strony http://sekretwpraktyce.pl/.

Co mi odpowiedział? Głównie chodzi, o oddanie się "mentalności efektu":
"Oddanie się mentalności efektu? Już tłumaczę. Pragnąć możesz na dwa sposoby. Pierwszy sposób: pragniesz czegoś i praktykujesz Sekret, wydaje Ci się że czynisz dobrze - używasz praktyk, mając w świadomości dlaczego to robisz (aby przyciągnąć efekt), jesteś więc w większym lub mniejszym stopniu zmotywowany brakiem spełnienia, lub aby być bardziej dokładnym: masz w świadomości zawsze tą informację: "Praktykuję, aby przyciągnąć" - która jest równa przekazowi: "Praktykuję, bo NIE MAM".

Możesz też pragnąć w inny sposób, który nazywam oddaniem się mentalności efektu. W tym ujęciu termin "pragnienie" nie jest już zbyt trafny, tak naprawdę bowiem w tym przypadku żyjesz efektem, żyjesz wizją efektu. Bez obecnej w Tobie świadomości braku, bez motywowania się brakiem, bez informacji że praktykujesz, aby przyciągnąć, aby zapełnić brak. Oddajesz się wizji, aby żyć w spełnieniu wewnątrz już dziś, i to jest jedyna motywacja, której fizyczne następstwa (przyciąganie) stanowią efekt uboczny.

Odpuszczenie rozumiane jest często opacznie, gdyż wszystkie sekretowe praktyki jest bardzo łatwo rozumieć opacznie: jako coś, czego celem jest zapełnienie braku. "Zapełniając brak" tylko go tworzysz, nie można niczego zapełnić pustką, świadomością pustki.

 Budep Ja pokazuję Tobie to co nazywam prawdziwym odpuszczeniem, odpuszczenie o którym Ty piszesz, i o którym wspomina wiele innych osób, to zjawisko polegające na tym, że przestajesz Sobie szkodzić, poprzez porzucenie wizualizacji podszytych mentalnością braku (świadomością braku), stąd efekt jeśli następuje, może nastąpić za przyczyną tego, iż przestałeś Sobie szkodzić. To jest jakaś taktyka, ale nie stanowi żadnego szczytu, jest daleko od szczytu możliwości sensownego przyciągania, a więc mentalności efektu.

Docenienie stanowi paliwo kreacji, docenienie oraz wdzięczność nawet za to, co widzisz już dziś fizycznie.

Prawdziwa potrzeba stanowi bowiem prawdziwe pragnienie, tak silne że siłą rzeczy żyjesz jego pasją."

Cóż mogę dodać? Myślę, że jest to bardzo przekonywujące i po prostu prawdziwe stwierdzenie. Jeżeli więc, przykładowo przyciągasz partnera, tak ważną kwestią jest, być żyć z nim już teraz.

czwartek, 13 stycznia 2011

Podsumowanie ankiety

W drugiej ankiecie na blogu pytałem o to, czy odpowiada Wam obecna obszerność wpisów. Odpowiedzi było 9, a 8 osób wybrało opcje "Tak, są w sam raz", natomiast jedna "Wolę trochę dłuższe wpisy".

Kolejna ankieta dotyczy kwestii bardzo ważnej, a mianowicie wiary w Boga.

środa, 12 stycznia 2011

Uspokój umysł

Zapewne nie raz się zdarzyło, że natarczywe, negatywne myśli czy wspomnienia nie dawały nam spokoju. Sprawiały one, że nie mogliśmy zasnąć albo po prostu skoncentrować się na konkretnej rzeczy. Jest to nie tylko natarczywe, ale i szkodliwe. Istnieje jednak kilka metod, które pozwolą wyzwolić się spod władzy tych "potworów".

Uchwyć chwilę obecną
Życie teraz i przeżywanie tylko tego, co dzieje się w danej chwili, jest jednym z najlepszych 'lekarstw' na nasz poruszony umysł. Jak poczuć chwilę obecną? Usiądź wygodnie, rozejrzyj się po pokoju, usłysz wszystkie dźwięki, każdy aspekt danej chwili. Oddaj się tylko teraźniejszości. Weź do ręki jakiś przedmiot i oglądaj go, jakbyś zobaczył go po raz pierwszy. Zajrzyj przez okno, świat cały czas jest w ruchu. Czyż ta chwila nie jest piękna? I tak zresztą nie ma nic oprócz teraźniejszości - przyszłość  i przeszłość nie istnieją.

Poddaj się emocjom
Kolejna metoda powiązania z teraźniejszością, to poddanie się negatywnym emocjom. Pozwól, żeby zapełniły Cię całego, nie blokuj ich, niech Cię wypełnią. Nie oceniaj jednak tych uczuć, nie myśl o niczym, tylko poddaj się im. Jednocześnie pozostań obserwatorem własnych odczuć i reakcji z nimi związanych. Jeżeli wytrwasz w stanie owego obserwatora, który tylko odczuwa własny stan emocjonalny i w niego nie ingeruje, nie ocenia, to w końcu przeniknie Cię głęboki spokój. Podczas tego ćwiczenia możesz wyobrażać sobie, jak stoisz obok własnego ciała i tylko obserwujesz je, a dokładniej jego wnętrze i emocje w nim zachodzące.

Wycisz się
Niezwykle ważnym aspektem, który pomaga nie tylko uspokoić się, jeżeli się w nas gotuje, ale i zażegnać natarczywe myśli, jest całkowite wyciszenie. Pójdź w najcichsze miejsce, w jakim możesz się znaleźć. Zajmij najwygodniejszą pozycję, zamknij oczy i po prostu wyłącz umysł. Postaraj się nie myśleć o niczym, wyrzucać wszelkie przychodzące myśli. Na początku może być to trudne, ale później złapiesz pewną 'mechanikę' i pozwoli Ci to wyrzucać wszelkie napływające myśli.

Jak trwoga, to do Boga
Podczas gdy dręczą nas natarczywe myśli, możemy zastosować afirmację czy zwrócić się - wedle naszej wiary - do Boga. Poproś go o pomoc w pozbyciu się negatywnych wspomnień i myśli, poproś o wyciszenie, głęboki spokój, o siłę i jego prowadzenie. Po prostu się pomódl i wyobraź sobie, jak Bóg raczy Cię wszystkim co najlepsze. Innym dobrym sposobem jest czytanie Biblii czy powtarzanie sobie prawd z tejże księgi, które zapadną nam w podświadomość, takich jak: "Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia; przed kim mam się trwożyć?" (PS 27, 1), "Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem. Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą. Albowiem Ja, Pan twój Bóg, ująłem cię za prawicę mówiąc ci: "Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą"" (Iz 41, 10.13). Jeżeli nie jesteś wierzący, polecam przeróżne afirmacje, jak i formułki, typu: "Przepełnia mnie głęboki spokój, jestem opanowany i pełen zrozumienia. Wszystko się ułoży, jestem tego pewien".

Wizualizacja
Wyobraź sobie spokojne miejsce: góry, ocean, piękny krajobraz, bezludną wyspę. Wczuj się w ową miejscówkę, oddaj się jej i wycisz. Kolejna metoda to wyrzucanie negatywnych myśli. Wizualizuj, jak wyciągasz z umysłu wszystkie destrukcyjne wspomnienia, myśli, uczucia - zobacz je przed sobą i wyrzuć jak najdalej, zgnieć, umieść w koszu, wylej do zlewu/rzeki/czegokolwiek; po prostu pozbądź się ich poprzez ową wizualizację.

Przedstawiłem tu tylko niektóre z metod, które pozwolą Ci się uspokoić. Spróbuj jednak poszukać własnych sposobów, które będą dla Ciebie najskuteczniejsze.

niedziela, 9 stycznia 2011

Jak uzyskać idealną figurę?

Kolejny odcinek z cyklu "Jak...". Tym razem zostałem poproszony o poruszenie tematu idealnej figury, więc tak też czynię.

Często, gdy tylko słyszymy słowo "sylwetka" bądź "figura" to od razu kojarzy się nam to z ćwiczeniami fizycznymi. Jest to bowiem poniekąd naturalne, że aby zrzucić brzuszek, uformować muskuły i tym podobne, trzeba się ruszyć i wykonywać ustalone ćwiczenia fizyczne.. Mam jednak dla wszystkich, którzy chcą na przykład schudnąć, dobrą wiadomość. Mianowicie w sukurs przychodzi nam oczywiście Prawo Przyciągania.

Jak to zwykle bywa w przypadku Prawa Przyciągania, podstawowym atrybutem kreacji jest wizualizacja. Jeżeli chcesz mieć idealną figurę, po prostu wyobrażaj siebie tak, jak chcesz wyglądać. Zgrabnie, powabnie, seksownie. Możesz wywołać w sobie również "film" jak gratulują Tobie znajomi, są pod wrażeniem twojej sylwetki i wyglądu. Nieodłącznym elementem są także odczuwane wyraziste, pozytywne emocje. Jeżeli wczujemy się w naszą wizję bardzo mocno, niewykluczone, że będziemy na ciele czuć mrowienie, co jest tylko dobrym znakiem.

Można spróbować również afirmacji, typu: "Mam idealną sylwetkę. Cieszę się z osiągnięcia znakomitej figury, którą wszyscy się zachwycają. Uwielbiam patrzeć na siebie w lustrze"; oczywiście owych afirmacji jest wiele i można układać własne, ew. poszukać jakiś w internecie czy książkach. Najważniejszym jest jednak to, jak owe afirmacje będziemy 'traktować'. Nie chodzi o to, by były one tylko klepanym pacierzem, ale wręcz modlitwą, uzupełnioną wiarą i wyobrażeniami.

Próbowanie zmienić swoją sylwetkę poprzez samą wizualizację/afirmację jest jednak porywanie się z motyką na słońce. Aby efekt był 'szybsiejszy' i 'lepszy', trzeba sięgnąć po bardziej uznane metody, jak ćwiczenia fizyczne. Nie będę ich tu podawał, bo mam o nich znikome pojęcie, ale aktywność fizyczna w połączeniu z odpowiednią wizualizacją i pozytywnym myśleniem na pewno będzie miała dla nas jeszcze bardziej spotęgowany efekt.

Kluczowym czynnikiem, jest jednak pokochanie siebie. Nie tędy droga, żeby wręcz katować swoje ciało, znęcać się nad nim, aby tylko wywołać dla nas lepszy efekt. Musimy je zaakceptować, pokochać, pokochać i ciało i siebie. Pod wpływem miłości i pozytywnych emocji wszystko się ugnie, również i nasza sylwetka :) Emanuj spokojem, radością i akceptacją!

Uwierz, że wszystko co robisz, by polepszyć figurę, jest stemplowane przez Prawo Przyciągania/Wszechświat/Boga. Uwierz, że dieta którą stosujesz (poszukaj dla siebie odpowiedniej), uwierz, że ćwiczenia fizycznie (czy inny aktywny wypoczynek), które wykonujesz, uwierz, że twoje wizje i pozytywne myśli PRZYNOSZĄ EFEKT i już osiągasz swój cel, jakim jest idealna figura. Zaakceptuj również jedzenie, nie traktuj go jako wroga, tylko jako coś dla nas niezbędnego. Skup się na wspaniałości smaku danego dania. POLECAM afirmację: Wszystko, co *Bóg uczynił, jest dobre. Cokolwiek jem, przyjmuję lub piję, wpływa na mnie dobrze - podtrzymuje zdrowie, poprawia sylwetkę i urodę. Moje ciało wypełnia spokój i harmonia. Czuję się wspaniale. Dzięki tej afirmacji, jeżeli głęboko zakorzenisz ją w podświadomości, uda Ci się zmienić nastawienie do jedzenia.

* Boga można zastąpić Wszechświatem/Stwórczą Mocą/ Wyższą Jaźnią itd.

Pamiętaj, uda się!

Jak przyciągnąć partnera?

Poproszono mnie o napisanie o przyciąganiu wymarzonego partnera, to tak też czynię, zwłaszcza że temat na pewno interesuje wiele osób i jest warty prześledzenia.

Jak nam doskonale wiadomo, prawo przyciągania, osławione przez film Sekret (a znane już dużo wcześniej) działa nie tylko w przypadku rzeczy materialnych, ale i ludzi czy okoliczności. Jasne więc staje się, że możemy przyciągnąć naszego wymarzonego partnera.

Nie będę pisał różnych wprowadzających wywodów, a przejdę od razu do sedna, czyli...

1. Jak przyciągnąć partnera?

Nasze największe 'narzędzia' to wiara, wizualizacja i emocje. Łatwo więc dojść do wniosku, że aby sprowadzić naszą drugą połówkę, trzeba jak najplastyczniej wyobrażać sobie nasze spotkania, wspaniałe chwile, zbliżenia i tak dalej. Nieodłącznym elementem owych wizualizacji są emocje - trzeba poczuć to wszystko tak, jakby się działo naprawdę, trzeba czuć radość, szczęście, bliskość czy po prostu wręcz miłość. Na końcu tej układanki postawiłbym wiarę; nie może jej nam zabraknąć, musimy zachować pewność, że nasze starania wizualizacyjne (które mają sprawiać przyjemność, a nie być wymuszone, bo do niczego to nie prowadzi) przyniosą efekt i niebawem spotkamy upragnionego partnera.

2. Jak przyciągnąć WYMARZONEGO partnera?

Nacisk na to słowo nie jest przypadkowe. Partner, rzekłbym niesprecyzowany, to nie to samo, co partner wymarzony. Zapewne wielu z Was ma swoje ideały - wysoki, przystojny brunet czy zgrabna niska blondynka. Do tego dochodzą oczywiście różne cechy, jak serdeczność, opiekuńczość, odwaga i tak dalej, i tak dalej. Teraz przechodzimy do decydującego zagadnienia, czyli jak owego wymarzonego partnera przyciągnąć.

Na początek scharakteryzuj swojego wymarzonego partnera. Napisz na kartce wizję swojego wybranka/i. Zamieść tam wszystkie cechy, które chcesz, aby ona/on posiadał.Wczuj się w to, wyobrażaj go sobie podczas pisania. Gdy to zrobisz przyjdzie czas na konkretną wizualizację.Czym różni się ta "konkretna" od "niekonkretnej" ? Ano tym, że jak nie mamy swojego ideału, to wyobrażajmy sobie spotkania z partnerem bez twarzy, bez sprecyzowanego wyglądu. Wtedy nie skupiamy się na tym, czy to będzie brunet czy blondyn, a jedynie na konkretnych emocjach, które pozwolą jakąś osobę (na przykład szatyna :)) przyciągnąć.

W przyciąganiu partnera wymarzonego ważne jest sprecyzowanie naszych zamiarów. Wizualizując wyobrażajmy go sobie (piszę jego, żeby nie wprowadzać zbędnego zamętu, ale nie mam tu zamiaru dyskryminować żadnej z płci) takiego, jakiego chcemy by był - na przykład - miły, pulchny o brązowych włosach. To tylko od nas zależy, jak go sobie scharakteryzujemy. Oczywiście wizualizując nie wolno zapominać o podanych wcześniej narzędziach - wierze i emocjach.

3. Żyj z partnerem!

Tak zwany Sekret to nie tylko czas wizualizacji. Nie można rozgraniczać naszego życia od Sekretu. Jest to w końcu coś, co się pokrywa, a przynajmniej chcemy, by tak się stało. Po wizualizacji nadal ciesz się tym, że przyciągasz partnera, ciesz się tym, że go już spotykasz. Co więcej - raduj się, że JUŻ JESTEŚCIE RAZEM, zachowuj po wizualizacji pozytywne emocje i pewność. Krótko mówiąc: Żyj z partnerem już teraz!

4. Nie daj się zwieść

Przeprowadzając cały proces przyciągania możesz być rozczarowany, że trwa to już miesiąc, a rezultatów nadal nie ma. Nie podłamuj się jednak! Bardzo możliwe, że cel jest już blisko Ciebie, a Ty nagle zwątpisz - efekt będzie taki, że wymarzony partner znowu się oddali.

5. Ograniczanie prawa przyciągania

Zakładamy, że partnera spotkamy 20 lutego w Tesco. Takim oto sposobem ograniczamy PP. W jaki sposób? Ano taki, że nie powinniśmy koncentrować się ani JAK ani GDZIE dany partner na nas/do nas trafi. Zakładanie, że szturchnie nas na chodniku i od razu wpadniemy sobie w oko, jest ograniczające wielką twórczą moc przyciągania, ale i też może sprawić zawód i rozczarowanie. "Przecież wyobrażałem sobie, że to będzie 12 marca, a nikogo nie spotkałem!". Koncentruj się na efekcie finalnym, na byciu z partnerem, a nie dopiero jego szukaniem.

6. Przyciąganie konkretnej osoby

Na razie koncentrowałem się na tym, że przyciągamy osobę nam nieznaną. Oczywiście może być tak, że mamy upatrzoną jakąś jednostkę. Wtedy wizualizacja jest nawet łatwiejsza, bo po prostu koncentrujemy się na tej osobie, którą widujemy na co dzień i jest nam łatwiej wyobrazić sobie ją z nami.

Uwaga! Możliwe, że nawet po twojej efektywnej, czyli popartej emocjami i wiarą wizualizacji, dana osoba nie jest Tobą zainteresowana, albo wręcz się oddaliła. W takiej sytuacji wiele niestety nie zrobisz, bo druga strona też musi wykazać chęć do wejścia w dany związek .Prawo przyciągania nikogo do tego nie zmusi.

7. Nie szukaj

Często zadawane jest pytanie, czy gdy sobie tak wizualizuję partnera, muszę go szukać, pośród tłumów ludzi. Odpowiedź brzmi: Nie, nie musisz. Skoncentruj się na swojej wewnętrznej wizji, a prawo przyciągania już o to zadba, byście na siebie wpadli :).

piątek, 7 stycznia 2011

Podsumowanie ankiety

W pierwszej, premierowej ankiecie na tym blogu pytałem Was, czy będziecie tu zaglądać. Mimo iż ankieta trwała stosunkowo krótko, to zagłosowało 11 osób. Oto wyniki:

Tak - 9 głosów
Być może - 1 głos
Sporadycznie - 0 głosów
Nie - 1 głos

Dzięki za głosy, i mam nadzieję, że dotrzymacie słowa (przynajmniej wybierający pierwsze dwie opcje :))

Pozdrawiam

czwartek, 6 stycznia 2011

Podnieś się, możesz!

Często narzekamy i sądzimy, że "w gorszej sytuacji być nie można" albo "nie mam już wyjścia". Otóż chciałbym rzec, że te stwierdzenia mijają się z prawdą! Gdyby dokładnie przyjrzeć się naszym problemom i rozterkom, to okazują się one dużo mniejsze niż początkowo myśleliśmy. Czym jest problem z samochodem wobec niepełnosprawności? Czym jest strata pracy wobec śmierci bardzo bliskiej osoby? Oczywiście nie mam zamiaru tymi stwierdzeniami nikogo pocieszać, bo każdy ma swoje, własne uniedogodnienia i problemy. Prawdziwy 'problem' jednak tkwi w postrzeganiu przez nas danych sytuacji. Zazwyczaj większość wyolbrzymiamy, podczas gdy naprawdę wszystko wygląda inaczej i z dobrą dla nas perspektywą.

Znany na świecie jest niejaki Nick Vujicić, który nie ma rąk i nóg. Mimo tego jest niezwykle otwartą, szczęśliwą osobą, niosącą motywację innym. Ten przykład pokazuje, że naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych.


Jeżeli nadal mimo wszystko twierdzisz, że twoja sytuacja jest fatalna, to chciałbym przypomnieć, że nieprawdą jest, że "nie ma sytuacji bez wyjścia". Uwierz, że naprawdę możesz się podnieść! Ludzie uciekali (choć "podobno" się nie dało) z Alcatraz czy pokonywali teoretycznie nieuleczalne choroby. Ty również możesz przezwyciężyć własne problemy.

Jak to zrobić? Przede wszystkim: uwierz.Wiara jest naszym NAJWIĘKSZYM atrybutem w drodze ku sukcesowi. Bez niej na pewno daleko nie zajdziesz, bo to ona determinuje dalsze działania. Kolejny krok to wizualizacja sukcesu. Wyobraź sobie, że wszystko się ułożyło - cieszysz się zdrowiem, masz pieniądze, jesteś szczęśliwy. Cały czas odtwarzaj sobie w głowie ten film, czując ulgę i radość. To do Ciebie przecież zmierza.

"Potykając się można zajść daleko, nie wolno tylko upaść i nie podnieść się"

Ostatni bardzo ważny aspekt to: Niepoddawanie się. Być może próbujesz naprawić sytuację, ale nic się nie dzieje. Nie załamuj się jednak! Miej nadzieję, że wszystko kieruje się ku dobremu, bo być może właśnie jesteś bardzo blisko przełomu, a chwile zwątpienia mogą tylko to oddalić.

wtorek, 4 stycznia 2011

Zaproponuj temat!

Piszę tutaj głównie dla Was, odwiedzających tenże blog (a mam nadzieję, że wchodzących będzie jeszcze więcej!) więc wpadłem na pomysł, abyście zaproponowali mi wpis na dany temat. Z chęcią opiszę różne kwestie na temat duchowości/przyciągania/pozytywnego myślenia czy się do nich ustosunkuję.

Jeżeli więc chciałbyś/chciałabyś zobaczyć wpis na zaproponowany przez siebie temat, to napisz na adres e-mail podany po prawej stronie strony.

Pozdrawiam

Grupowe Ho'oponopono

http://greatmiddleway.files.wordpress.com/2011/03/shiningbuddha.jpg
Grupowe oczyszczanie Ho'oponopono

                        
Aloha,
Cieszę się, że się tutaj znalazłeś. Zapewne jest w Tobie chęć pomagania sobie, tym samym pomagając innym. Grupowe Ho'oponopono może być tak naprawdę wielką siłą, dla każdej osoby, która będzie brała w nim udział. Szansą na oczyszczenie i rozpoczęcie zupełnie nowego rozdziału.

Jak ma wyglądać wspólne Ho'oponopono? Będzie to niejako mentalne połączenie - nie spotykamy się bowiem w żadnym konkretnym miejscu - każdy oczyszcza się gdzie tylko chce, jednak wszyscy o tej samej porze.

Co oczyszczamy?
Według idei Ho'oponopono, każdy jest w pełni odpowiedzialny za własną rzeczywistość. Jeżeli więc ktoś pojawił się w Twoim życiu, kto ma jakiś problem - TY za to odpowiadasz i Twoje oczyszczenie pomoże tej konkretnej osobie.

Będziemy więc działać w ten sposób, że każdy, kto będzie brał udział w grupowym Ho'oponopono, będzie musiał przeczytać o konkretnym problemie osoby, która się zgłosi i wtedy będziemy się oczyszczać. 

Jeżeli bowiem masz styczność z problemem jakiejś osoby - w tym przypadku poprzez czytanie o nim - to znaczy, że jest coś w Tobie co sprawiło, że taka osoba pojawiła się w Twoim życiu i to jest już Twój problem. Oczyszczając siebie, pomagasz właśnie temu człowiekowi.

Jak oczyszczamy?
Powtarzamy "Przepraszam, Wybacz mi, proszę, Dziękuję, Kocham Cię" oraz mówimy (jednokrotnie) modlitwy wymienione na poprzedniej stronie. Cały proces powinien trwać około 15 minut.

Grupowe Ho'oponopono
Data: Codziennie o godzinie 20:30

Czas trwania: 15 minut

Problem nad którym pracujemy: Choroba Sławka, a konkretnie łuszczyca, z którą zmaga się od paru lat.

*
Jeżeli chcesz zgłosić swój problem, po prostu opisz go w komentarzach wraz  z nickiem/imieniem. Kiedy będziemy nad nim pracować (decyduje kolejność), zostanie on wpisany powyżej.

niedziela, 2 stycznia 2011

"Wszystko zaczyna się od małego"

Poniżej prezentuję Wam niedokończony pierwszy rozdział mojej pierwszej książki, którą jednak na razie porzucam, bo zastanawiam się nad inną koncepcją. Mam nadzieję, że niebawem będę mógł Was poinformować o tym, że rozpocząłem pracę nad nową lekturą.

* * *


Wszystko zaczyna się od małego

Możesz nie wiedzieć, ale wszystko co teraz ukazuje się w twoim życiu, jest konsekwencją wychowania. To wszystko, co było nam wpajane podczas lat młodości zakorzeniło nam głęboko w podświadomość i jeżeli nie było dla nas odpowiednie, mogło wyrządzić spustoszenie i szkody w dalszym życiu.  Wielki wpływ miało traktowanie nas przez innych, a przede wszystkim przez rodziców,  którzy mieli największą „moc”, jeżeli chodzi o kształtowanie naszej psychiki i charakteru. W mniejszym stopniu rasa, religia, narodowość czy kultura, a także media. Te wszystkie czynniki sprawiły jednak, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.

W wielu przypadkach nie możemy jednak zwalać całkowitej winy za to ‘co jest’ na innych. To, jak nas wychowali i ukształtowali, owszem, zależało od nich, ale to nie znaczy, że byli świadomi tego, że czynią nam coś złego. Nie mam na myśli tutaj na przykład notorycznego bicia, które samo w sobie jest zjawiskiem bardzo złym, ale inne formy destrukcyjne, jak – załóżmy - wmawianie za młodu „Jesteś do niczego”, „Z ciebie nic nie będzie” i tak dalej. Takie notoryczne wmawianie sprawiło, że nasza podświadomość przyjęła to za prawdę i zrealizowała na dalszym etapie naszego życia. Mogło to się objawić jako zaniżona samoocena, brak pewności siebie, czy różne schorzenia, jak na przykład trądzik. Nie mieliśmy jednak odpowiedniej świadomości, by uchronić się przed czyimiś sugestiami.

Pierwszym krokiem, żeby wszystko wróciło do ‘normy’ jest wybaczenie. Ci, którzy mieli na nas w dzieciństwie największy wpływ – nauczyciele, koledzy, księża, opiekunowie, rodzice, dziadkowie – mogli kształtować nas zupełnie nieświadomie, nie mając pojęcia o tym, że jakieś słowa przez nich wypowiadane, czy sposoby wychowania zapadły się w naszej podświadomości. Musimy to sobie uzmysłowić i nie czynić im z tego powodu wyrzutów.

Może się teraz zrodzić w twojej głowie pewna myśl – „Ok., jeżeli poniżano mnie w dzieciństwie, ale nie miałem pojęcia, że to miało wpływ na moje życie, to po co mam przebaczać? Nie czuję żadnej zgryzoty” albo „Jak to przeczytałem, mam wyrzuty do rodziny!”. Odpowiem Ci, że bardzo dobrze, że masz wyrzuty. A jak ich nie masz, to też jest dobrze. Podświadomość pamięta każdy moment twojego życia i każde zdarzenie, więc jeżeli teraz nie czujesz wyrzutów do swoich najbliższych, to są one i tak głęboko zakorzenione w twojej głowie i przebaczenie jest konieczne. Z kolei jak to czujesz, to nawet i lepiej. Po prostu będzie Ci łatwiej powiedzieć „Tak, wybaczam Wam, bo wiem, że czyniliście to nieświadomie”.

Uciekł w nałóg jedzenia

Przejmująca jest historia obecnie 33-letniego Davida Smitha, który ważył blisko 300 kilogramów. Amerykanin w bardzo młodym wieku był wykorzystywany seksualnie przez swojego kolegę, co znacząco odbiło się na jego psychice. Smith nie radził sobie z tą sytuacją i uciekł w nałóg jedzenia, który skończył się dla niego fatalnie. Przytył o kilkaset kilogramów i z szczupłego, przystojnego chłopaka zamienił się w nie radzącego sobie z normalnymi czynnościami grubasa. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu, woli walki i determinacji udało mu się jednak schudnąć i zacząć nowe, lepsze życie.

Ta niesamowita historia ma dwa przesłania. Pierwsze jest takie, że w dzieciństwie jesteśmy często bezbronni w stosunku do sugestii, a także zachowań innych i mimo woli musimy je akceptować. Natomiast drugie pokazuje nam, że z każdej sytuacji jest wyjście –nawet tej stosunkowo najgorszej - i nie można się poddawać.

Przebaczenie przynosi uzdrowienie

Głęboko zakorzenione w naszej podświadomości wszelkiego rodzaju urazy, krzywdy czy zgryzoty negatywnie wpływają na nasze życie. Ukazują się jako nieprzyjemne doświadczenia, czy przeróżne schorzenia, jak arytmia czy nadciśnienie.  Aby dostąpić uzdrowienia, musimy przebaczyć. Zapewne wielu z Was żywi do kogoś urazy, pomimo upływu lat. To już najwyższy czas, by szczerze, z całego serca powiedzieć „Wybaczam”.

Jeżeli naprawdę chcesz przebaczyć i czujesz tego pragnienie, już jesteś na najlepszej drodze do celu. Szczerość jest tu jednak najważniejsza, bo nic nam po wybaczeniu, które jest „na pokaz” i tak naprawdę wbrew nam.

Jak przebaczyć?

Przebaczyć to znaczy życzyć  danej osobie wszystkie najlepszego – szczęścia, harmonii, radości, dobrobytu, zdrowia i pomyślności. Tak więc właśnie postępuj, często powtarzając: „Wybaczam [tutaj wymień imię bądź nazwisko osoby]. Życzę mu/jej wszystkiego najlepszego, szczęścia, harmonii i dobrobytu. Przepełnia mnie zrozumienie i głęboki spokój. Miłuję teraz każdą istotę i wiem, że to też spotyka mnie”.

Powtarzaj te słowa z wiarą i ufnością, a wryją Ci się one w podświadomość i tym samym zblakną, aż w końcu całkowicie znikną twoje wyrzuty wobec kogoś.

Pamiętaj jednak, by nie postępować wbrew temu, co afirmujesz. Kiedy tylko najdzie Cię ochota, by myśleć o kimś źle, przypominaj sobie słowa powyższej modlitwy.

Czy już wybaczyłem?

Gdy myślisz o kimś dobrze i nie wzbudza się w Tobie sprzeciw, gdy szczerze i z całego serca odpuszczasz komuś winy, gdy słyszysz, że twojemu wcześniejszemu ‘wrogowi’ się powiodło i też się z tego cieszysz – to wszystko znaczy, że naprawdę wybaczyłeś.

Dlaczego wybaczenie jest tak ważne?

Nosząc w sobie takie emocji jak żal, wyrzuty czy nienawiść, sami sprowadzamy na siebie wszelkiego rodzaju niedostatek. Dlatego tak ważne jest to, by wybaczyć i wyzbyć się destrukcyjnych, zakorzenionych uczuć i myśli.

Dlaczego zmiana?

Dotychczas mój blog mieścił się na gram.pl. Doszedłem jednak do wniosku, że dalsze obcowanie z tenże stroną nie ma sensu. Dlaczego? Otoczka dotycząca gier nie pasowała kompletnie do tego o czym pisałem. Po drugie blogspot to bardziej przystępne miejsce do blogowania i dostępne dla szerszego grona osób.

Pomysł pojawił się niespodziewanie, ale szybko go wykorzystałem i przeniosłem się tutaj. Mam nadzieję, że będziecie mnie odwiedzać, a ja z kolei nie postaram się was zawieść.

Pozdrawiam

Zero Ograniczeń - Joe Vitale

Zapoznałem się właśnie w całości z książką "Zero Ograniczeń", dlatego też postanowiłem przedstawić własne zdanie na temat tej lektury, z której zresztą dowiedziałem się o ho'oponopono.

0
Wydanie z roku 2009 (One Press)

Na początek poruszę kwestię samego "opakowania". Książka jest (patrz wyżej) w twardej oprawie, dlatego też czyta się wygodnie, nic się nam przypadkowo nie zamknie. Ma specjalną wstążkę do zaznaczania, papier niezłej jakości (znakomity zapach!), a strony są wiązane, a nie klejone, dlatego też mogą się po pewnym czasie naruszyć. Jeżeli chodzi o samą okładkę, to jej wygląd jest estetyczny i przyciągający, bije z niej ukojenie.
* * *
Przejdźmy teraz do esencji każdej lektury, czyli tekstu. Książka - co może was zdziwić - posiada jako taką 'fabułę', Joe Vitale opisuje krok po kroku jak poznał ho'oponopono, jak przebywał z doktorem Hew Len (spec od ho'oponopono), jak szukał dowodów na sprawdzenie tej metody czy w końcu jak w nim samym dokonywała się przemiana wewnętrzna. Za to należy się plus - Vitale nie owija w bawełnę, przytacza różne korespondencje, wypowiedzi doktora Hew Len, często spuentowane szczerym stwierdzeniem: "Niestety, nadal nie rozumiałem o co chodzi".

Lektura ogólnie rzecz biorąc traktuje o ho'oponopono i chociaż jest prezentowana z punktu widzenia doktora Vitale, to ogólnie nieźle wyjaśnia całą ideę tej metody. Vitale to spec od marketingu, więc podczas czytania często natkniemy się na wiele linków czy nawiązań do jego pozostałych książek. Bije trochę w oczy taki oto tekst: "Napisałem ją z błogosławieństwem terapeuty, który nauczył mnie tej wspaniałej metody, jednak nie zmienia to faktu, że przedstawiłem tu własny punkty widzenia. Aby w pełni zrozumieć Tożsamość Ho'oponopono, musiałbyś wziąć udział w weekendowym szkoleniu i doświadczyć tej metody na własnej skórze (termin szkoleń znajdziesz na stronach (...))."

Niestety próżno również w lekturze szukać wielu technik oczyszczania. Co prawda są podane dwie czy trzy (w tym najskuteczniejsza, z mówieniem słów [patrz wpis o hooponopono] ), ale Vitale ujawnia, że nie mógł przedstawić wszystkich, bo są to wiadomości poufne: "Nie wolno mi tutaj opisywać szczegółowo przebiegu warsztatów. Mówię poważnie. Musiałem podpisać specjalną zgodę na nieujawnianie informacji. Jedno mogę Ci powiedzieć na pewno: wszystko sprowadza się do wzięcia pełnej odpowiedzialności za własne życie".

Na końcu książki znajdziemy jeszcze prywatne notatki doktora Hew Len, który ujawnia jak działa nasz umysł, jak się ma to do ho'oponopono, a także sposoby na "usunięcie problematycznych wspomnień powracających w Podświadomości" (dokładnie 4) oraz słownik najważniejszych "znaków" Ho'oponopono.

Podsumowując - książka otworzyła całemu światu oczy na tę hawajską metodę i całkiem przyzwoicie ją wyjaśnia, a większość spraw widzianych jest oczyma Joe Vitale. Niekiedy dają się we znaki linki czy marketingowe chwyty, ale ogólnie lektura jest warta polecenia.

Ocena: 7/10

Ho'oponopono

Zapewne zastanawiacie się, co oznacza to - początkowo trudne do wymówienia - słowo.  Otóż pędzę wam z wyjaśnieniem. Jest to starożytna hawajska metoda, która pozwala (za hooponopono.eu):
  • uwolnienić z negatywnych powiązań pochodzących z nieharmonijnych sytuacji
  • osiągnięć równowagę i pokoj; własny, z innymi, z naturą i z Wszechświatem
  • uzdrowić
  • oczyszczenić miejsca, sytuacje, żywe istoty i nieożywione przedmioty
Pisząc prościej - chodzi o ciągłe oczyszczanie się z negatywnych emocji, wibracji, wspomnień czy wbitych w podświadomość programów.

Ideą czy filozofią ho'oponopono, którą trzeba sobie początkowo przyswoić jest to, że wykreowaliśmy wszystko w swoim dotychczasowym życiu. Jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co nas spotyka, za wszystkie zdarzenia, doświadczenia i problemy. A wszystkie negatywne zdarzenia w naszym życiu są skutkiem naszych złych myśli czy bolesnych wspomnień. Ho'oponopono pozwala się od tego uwolnić.
Oczyszczanie pozwala przebić nam się przez tabuny myśli, doświadczeń, wspomnień i nawiązać kontakt z prawdziwym źródłem czy Boską Mocą. W takim stanie wszelkie ograniczenia znikają, my powracamy do swojej prawdziwej natury (odczuwamy prawdziwe TERAZ), uwalnia się nagromadzona energia. Wtedy dostajemy wszelakie dobra od wszechświata, jak zdrowie czy bogactwo. Ponadto oczyszczając się niewykluczone, że otrzymasz Boską Inspirację; może to być nagły przebłysk, pomysł, którego zrealizowanie da Ci wiele korzyści.

"Ho´oponopono jest ogromnym darem dla ludzkości, który pozwala nam na nawiązanie współpracy z naszą Boskością i naucza jak w każdej chwili możemy prosić by nasze błędy w myślach, słowach i czynach zostały oczyszczone. Proces ten przede wszystkim prowadzi do wolności i całkowitego uwolnienia od przeszłości. "  - hooponopono.eu.

Co ciekawe, stosowanie ho'oponopono pozwala się oczyścić nie tylko nam, ale także innym.  Jeżeli jesteśmy odpowiedzialni za wszystko w swoim życiu, to również za to, że dzisiaj Tomka boli głowa. Wszystko co doświadczamy, wcześniej kreujemy. Zadaj sobie pytanie "Co jest niedobrego we mnie, że on cierpi na tą przypadłość?", a następnie oczyszczaj się, oczyszczaj, oczyszczaj, a wyzwolenie przyjdzie nie tylko do Ciebie, ale do każdego człowieka na kuli ziemskiej.

Teraz pewnie zrodzi się pytanie - a jak mam się oczyszczać? To jest bardzo proste! Odpręż się i powtarzaj słowa "Przepraszam, wybacz mi, proszę, dziękuję, kocham Cię". Skoncentruj się na nich i skieruj je do wszechświata. Pamiętaj, że nie Boska Moc potrzebuje twojego przebaczenia, tylko Ty potrzebujesz je sam.

"Mówiąc 'Przepraszam', dajesz znać Boskiej Mocy, że pragniesz przebaczenia dla swojego wnętrza za to, co na Ciebie sprowadziło. Nie prosisz Boską Moc o przebaczenie, lecz o to, żeby pomogła Ci wybaczyć samemu sobie. Kolejnym etapem jest powtarzanie słów "Dziękuję" i "Kocham Cię". Mówiąc "Dziękuję", wyrażasz swoją wdzięczność i okazujesz wiarę w to, że Twój problem zostanie rozwiązany w imię najwyższego dobra wszystkich zainteresowanych. Natomiast słowa "Kocham Cię" odblokowują nagromadzoną energię i pozwalają Ci na nowo zjednoczyć się z Boską Mocą." - książka 'Zero Ograniczeń'.

Podczas powtarzania tych słów nie musisz myśleć o problemie. Wystarczy, że danego problemu doświadczasz w swoim życiu.         



Na koniec chciałbym opisać swoje doświadczenia. Stosuję tę metodę i jak na razie pomaga mi. Doświadczam więcej miłości, zewsząd, do wszystkiego oraz odczuwam odejście napięć i zbytecznych, negatywnych myśli, zagnieżdżonych w mojej głowie. Jest to naprawdę uwalniające, wyciszające i dające spokój oraz radość. Serdecznie polecam ze swojej strony.

 Ho'oponopono cz. 2 - zobacz

Wiara czyni cuda

Powyższe stwierdzenie może wydawać się jałowe i oklepane, ale jest po prostu prawdziwe.  Wiara, pewność i pozytywne emocje sprawią, że będzie nam się powodziło tylko dobrze.

Prostym przykładem może być efekt placebo. Do lekarza idzie dwóch pacjentów z jakąś dolegliwością, jeden dostaje wodę, tylko że jest tego nieświadomy - lekarze mówią mu, że to nowy specyfik, który na pewno zadziała. Druga osoba otrzymuje też zwykłą wodę, tyle że z dopowiedzeniem: "Niestety prawdopodobieństwo, że ten lek pomoże, jest niskie". Zgadnijcie co się stanie po zażyciu wody przez jednego i drugiego pacjenta. Oczywiście pierwszy wyzdrowieje, albo znacznie poprawi się stan zdrowia, bo nie będzie wątpił.

Niezachwiana wiara uruchamia w nas nieskończony przepływ uzdrowicielskiej mocy podświadomości, naszego wyższego JA, obecności, wszechświata, Bożej siły, która potrafi nas uzdrowić.
Działa to nie tylko w kwestii naszego zdrowia, ale i całego życia. Gdy zdajemy egzamin na prawo jazdy, bądź musimy napisać jakiś ważny test, to wiele zależy od naszego podejścia. Trzeba zachować spokój, radość i PEWNOŚĆ, że się powiedzie. Wtedy prawdopodobieństwo jest dużo, dużo większe, że właśnie się uda. Gdy zachowamy niezachwianą pewność, wiarę i ufność w powodzenie, to sprawa na pewno zakończy się dla nas dobrze.

"Jest źle", "Do niczego się nie nadaję", "Nic mi nie wychodzi", "Nie mam szans" - unikaj tych słów. Podświadomość bierze wszystko za prawdę i zapisuje to w swoich schematach, które później się realizują. Gdy będzie żył w przygnębieniu, będziesz się dołował, to nic Ci się nie uda, a sprowadzisz dodatkowo na siebie negatywne zdarzenia, a nawet choroby.

Pamiętaj więc - wiara doprawdy czyni cuda. Miej pewność, radość, nastawienie, zestrój się z nieskończoną obecnością i krocz do przodu. Cały wszechświat wzrasta, my też jesteśmy tutaj po to, by nam się wiodło, byśmy żyli w harmonii, szczęściu, zdrowiu, dostatku i radości.

Żyj teraz

Wiesz co jest teraz? Zapewnie nie. Zajmujesz się kolejnymi czynnościami, które są dla Ciebie rutynowe, a i często nie sprawiające satysfakcji. W dążeniu do samopoznania nieodłącznym elementem jest życie teraz, w danej chwili. Cały czas coś się dzieje, natura żyje, słońce świeci, a w oddali szczekają psy. Jednak tak naprawdę często nie dostrzegamy tego, gdzie jesteśmy. Żyjemy przyszłością. "Oglądnę program, umyję się, pójdę spać, a rano znowu praca..." Zaraz! Przecież tego wszystkiego nie ma. To będzie, ale nie w przyszłości, tylko w danej chwili. Tak samo jak coś, co planowałeś wcześniej, jest teraz. Bo wszystko jest teraz, nie ma przyszłości, ani przeszłości.

Życie z kolejnymi sprawami na głowie i dążenie do kolejnego celu, który nie daje satysfakcji, bo pojawia się kolejna ważna rzecz, jest próżne. Omija nas życie duchowe, poznawanie samego siebie oraz rozmyślanie nad całą harmonią świata. Czy według Was tym wszystkim, całym wszechświatem, który jest nieskończenie wielki i nieodkryty nie rządzi żadne prawo? Czy tak naprawdę wiemy kim jesteśmy, i czy dobrze się znamy? Warto wyciszyć się, nie myśleć o niczym, zajrzeć w głąb siebie, zobaczyć daną chwilę, jej szczegóły... ona nie jest jedną z wielu, ona jest wyjątkowa. Zobacz, jak wiele rzeczy dzieje się wokół Ciebie, poczuj, że tu jesteś, poczuj błogostan.

Nie odradzam Wam planowania rzeczy do zrobienia i posiadania marzeń, bo są to sprawy nieuniknione, ale także pożądane. Rzecz w tym, że droga do tego może być tak szybka, bądź wyboista, że nie będziemy zwracali na nią uwagi, tylko na kolejne przeszkody. Być może dojdziesz do celu,  ale przed Tobą pojawi się kolejny, i kolejny, i kolejny... Warto jednak usiąść i pomyśleć, do czego to wszystko zmierza. Co osiągnęliśmy, jakie sprawiło nam to wyrzeczenia. A na koniec zadać sobie pytanie - czy to, co robię to jest to, co chcę robić?

O potędze teraźniejszości mówi Eckhart Tolle, oświecony, autor książek na temat duchowości: